wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 2

     Biegłam, biegłam i biegłam. Starałam się jak najszybciej dotrzec do toalety. Miałam nadzieję, że ten głupi mazak się zmyje. Zniżyłam głowę, bo choć była lekcja na korytarzu stało kilku uczniów i nauczycieli. Miałam nadzieję, że nikt mnie nie zauważy.
     Nagle zza rogu wyłoniła się jakaś sylwetka. Była znajoma. Jednak noszona przez nią tona papierów zasłaniała twarz, więc nie mogłam być pewna co do imienia. Całe zastanawianie się nad tajemniczą postacią, nie pozwoliły mi czegoś pojąć. Ten ktoś szedł prosto na mnie! Było za późno na unik. Bach! Wydając obowiązkowe przy upadkach krzyki wpadłam na tego kogoś. Gdy otworzyłam oczy znalazłam się w dość krępującej sytuacji. Leżałam na kimś kto okazał się być chłopakiem. W dodatku tak blisko jakbyśmy chcieli się pocałować! Przecierz to Nataniel! Chłopak, który jest gospodarzem tej szkoły. Blondyn miał już otwarte oczy, a wzrok i rumieńce świadczyły o jego zawstydzeniu. Szybko podniosłam się z jego klatki piersiowej.
  -Przepraszam - wymrotałam.
Nataniel podniósł się i uśmiechnął.
  -Kto cię tak pomazał?
Przez to wszystko zapomniałam o tych rysunkach. Zasłoniłam twarz i powiedziałam cicho:
  -Ci...z klasy.
  -Idź do toalety - poradził Nataniel.
Zdjął delikatnie ręce z mojej twarzy. Popatrzył mi w oczy. Czy to miało być specialne? Może założył się z kolegami, że omami największy wybryk natury? Jeśli tak, to wygraną ma w kieszeni. Wtedy puścił moje dłonie i pozbierawszy swoje papiery, uśmiechnął się do mnie ostatni raz i poszedł w kierunku pokoju gospodarzy. Nagle zauważyłam podbiegającą do mnie tę dziewczynę. Podała mi moją torbę i powiedziała:
  -Jestem Lyra. Trzymaj torbę Matya, ja spadam na lekcję.
Dziwnie się czułam. Wszystko co powiedziała odbiło się ode mnie jak od tarczy. Myślałam, że zaraz upadne. Nagle wszystko ustało. Jak za dotknięciem różdżki. Jak najszybciej dostałam się do toalety. Zmyłam te rysunki i odetchnęłam z ulgą. Jednak to chyba nie był koniec. Drzwi zaczęły się robić czerwone! Dotknęłam je. Ała! Gorące! Co jest grane? Odruchowo kopnęłam drzwi. Skąd te płomienie? Jeśli tak dalej będzie płonąć to zamienię się w proch. Może to przeskoczę? Już miałam się wybić gdy nagle przede mną wybuchł ogromny płomień. Z przerażenia upadłam na płytki. Ze strachem patrzyłam na ogień. Był jakiś inny. Jakby przepełniony nienawiścią. On poprostu miał za zadanie mnie zabić! Moje oczy napełniły się łzami. Byłam na drugim piętrze i nie mogę skoczyć! Ogień był już bardzo blisko. Wstałam i zamknęłam oczy. Wiedziałam, że to mój koniec...

1 komentarz: