Czy to musiało się tak skończyć? Ogień parzył mnie bardzo mocno prawie z każdej strony. Traciłam siły. Ogromne płomienie karmiły się moim bólem i rosły coraz wyżej. Nie miałam już sił. Dyszałam... Skuliłam się bezbronna w kącie łazienki. Czekałam... Choć wiedziałam ,że zaraz przyjdzie po mnie śmierć. Wciąż miałam nadzieje ,że ktoś mnie uratuje.
-Matya!
Otworzyłam szerzej oczy, aby skupić wzrok. Znajoma sylwetka... Z trudem uniosłam kąciki ust na jego widok. Stał przed wejściem toalety ze zmartwioną miną. Nataniel... Przyjrzałam się bardziej wejściu. Tylko on tam stał. Żadnych nauczycieli czy uczniów. Dziwne... Przecież alarmy powinny się już włączyć! Dopiero teraz to zauważyłam. Ogień nie wydawał żadnych odgłosów! Żadnego skwierczenia czy piszczenia. Nawet alarmy na niego nie działały. Spojrzałam znowu na niego. Zachowywał się inaczej. Sapał i patrzył wściekle na ogień! Nagle zaczął biec! Miało się coś stać ,czułam to! Aaaaa! W tej chwili ściana ognia uderzyła w sufit z ogromną mocą. W tej sytuacji Nataniel już nie mógł się tu przedostać. Ogień jakby chciał chłopaka ,,wyrzucić z gry" i resztę pomieszczenia wypełnił płomieniami. Teraz przyszła kolej na ciebie. Usłyszałam głos w głowie i nagle stało się coś bardzo dziwnego. Ogień który znajdował się najbliżej mnie skupił moc w jednym miejscu i utworzył kulę! Wyglądała jak lawa zamknięta w okrągłym pojemniku. Przeraziło mnie to. Przecież to nie jest normalne! Zanim zdołałam pomyśleć nad odpowiedzią ogromna kula poleciała wprost na mnie. Z otwartymi ustami patrzyłam jak śmiercionośna broń pragnie zabić mnie na miejscu. Uderzyło. Bolało. Ale nie takiego bólu się spodziewałam. To było jakbym pierwszy raz wskoczyła do basenu albo jakbym po latach życia na lodowcu zjadła ciepły obiad. Odczułam tylko siłę uderzenia. Błyskawicznie poczułam jak ogień mnie wypełnia. Staje się częścią mnie i mojej duszy. Nie ruszałam się, nic nie mówiłam. Pragnęłam więcej. Jednak moje ogniste źródło nie chciało tego co ja. Kula robiła się coraz mniejsza i ciasna. Jednak ja nadal nie czułam bólu tylko coraz większe pragnienie. Nagle poczułam na brzuchu kilka ciosów. Pragnienie ustało. Ból powstał. Uderzenia nie były zwykłe. To ogień mnie bił! Ogniste Pięści Matyo! Znowu głos tylko tym razem miły i serdeczny. Nie taki sam jak przedtem. Ogniste Pięści? Przecież to jest atak! Tylko co mi teraz to da? Ognisty potwór coraz bardziej słabł. Ja mu zabierałam moc. JA! Tylko jak to robiłam? Otworzyłam lekko oczy. Z ognia pozostawały tylko marne płomienie. Słabłam. Spojrzałam na siebie. Co? Moje ciało świeciło na czerwono! Wokół mnie już nie było ognia. Widziałam Nataniela. Uśmiechał się. Zamknęłam oczy. Wybranko Matyo Pinili. Przybądź!
Super!
OdpowiedzUsuńDawaj next!